Jestem pewna, ze wiele osób nie ma pojęcia co to dermapen;-) sama pierwszy raz o tym zabiegu usłyszałam niedawno od mojej kosmetolog Abigail Laskowskiej.
Dermapen to zabieg polegający na nakłuwaniu skóry mikroigłami, w efekcie poprawia się jej jakość, jest nawilżona, bardziej napięta i promienna.
Mnie nie trzeba długo namawiać do takich rzeczy;-) pomimo, ze cholernie boje się igieł, postanowiłam sprawdzić czy faktycznie to działa. Dermapen najlepiej powtórzyć kilka razy, ja już mam 2 zabiegi za sobą i ostatni za 2 tygodnie.
Przed pierwszym zabiegiem dermapen Abi 3 razy zrobiła mi peeling migdałowo cytrynowy w połączeniu z glikolowym (w tygodniowych odstępach). Już po tych peelingach moje policzki były gładkie jak pupcia niemowlaka;-)
Przez zabiegiem Abi posmarowała moja twarz kremem znieczulającym, wiec praktycznie nic nie bolało. Może troszkę w okolicy czoła i oczu, tam Abi intensywniej pracowała nad mimicznym zmarszczkami.
Po zabiegu skóra była czerwona i nie wyglądała dobrze. Dlatego taki zabieg warto zaplanować na piątkowy wieczór 😉
Efekt zobaczyłam już następnego dnia po zabiegu. Skóra była zdecydowanie bardziej nawilżona, gładka i promienna. Po drugim zabiegu widzę, ze spłyciły się zmarszczki wokół oczu oraz bruzda pomiędzy brwiami, moje czoło jest gładsze i zniknęły przebarwienia! Jestem naprawdę pod wrażeniem.
Efekt jest imponujący! I nie jest potrzebny botoks 😉